Chociaż przedstawiciele urzędu nie brali udziału w pracach nad projektem nowej struktury, to na co dzień prowadzili intensywną grę ojej kształt i własne interesy. Projekt stawał się bardziej efektem tych gier, niż funkcją celów organizacji. Prace przedłużały się, a niepewność związana z kształtem struktury owocowała spadkiem sprawności funkcjonowania urzędu. Niektórzy pracownicy wyszukiwali sobie nowe zajęcia i odchodzili. Na ich miejsce przychodzili nowi, z reguły dość przypadkowi. Nie wiadomo było, kto prowadzi politykę kadrową, ani jakich pracowników będzie potrzebowała gmina w nowej strukturze.
Pojawiły się też naciski z zewnątrz. Z urzędu burmistrza Warszawy przyszło polecenie (nie bardzo wiadomo, na jakiej zasadzie prawnej) zredukowania liczby pracowników urzędu gminy o 19 osób (nikt nie był w stanie powiedzieć, dlaczego akurat o tyle). Trwały przetargi o finansowanie zadań, które zlecić zamierzały gminie rejony. Najchętniej zleciłyby jak najwięcej, ale odmawiały finansowania tłumacząc się brakiem środków. Gmina też środków nie posiadała, znalazła się bowiem w stanie finansowej zapaści i musiała zaciągać kredyty bankowe na realizację własnych, ustawowo jej przepisanych zadań.
Analizując proces decyzyjny związany z reorganizacją urzędu wyraźnie dostrzec można, że był on procesem gry społecznej, a nie procesem poszukiwania „optymalnego” wariantu z punktu widzenia sprawności funkcjonowania całości. Odbywał się w sytuacji znacznego niedoboru istotnych informacji (brak jasności celów, funkcji i zadań). W końcu udało się stworzyć taki projekt, który połączył zalety obu wcześniejszych wariantów i został przez niemal wszystkich zainteresowanych zaakceptowany. Prace projektowe trwały dość długo, ale za to wdrażanie poszło szybko i prawie bezkonfliktowo.
Leave a reply