Wszystkie te treści udało się przekazać w ciągu zaledwie 8 minut wywiadu. Sęk był zadowolony z siebie. Kiedy wychodził ze studia dopisało mu szczęście. Spotkał znajomego wiceministra z resortu Przekształceń Własnościowych i umówił się z nim na rozmowę. W grę wchodziły nie tylko sprawy firmy, ale i udział Sęka w kolejnej radzie nadzorczej. Takie powiązania są dobre i dla szefa, i dla firmy.
Do firmy jechał w doskonałym nastroju. Już jednak otwierając drzwi sekretariatu o godz. 8:40 wyczuł, że coś jest nie w porządku, jego sekretarka miała wyraźnie „spłoszoną” minę, a zza drzwi dochodziły złe, podniesione głosy. Gdy wszedł, wrzawa na chwilę ucichła, lecz wkrótce znów wybuchła z nową siłą. Inżynier Wasiak, kierownik działu kompletnych systemów, zaczerwieniony ze wzburzenia krzyczał w kierunku Brodzkiego, że nie pozwoli obciążać siebie odpowiedzialnością za opóźnienie realizacji systemu dla elektrowni skoro zaopatrzenie złośliwie nie realizuje jego zamówień, a obudowy nie są gotowe, mimo że dokumentacja została przekazana dwa miesiące temu. „Nie będę odpowiadał za czyjąć sklerozę” – krzyczał w stronę Smoleńskiego, siwego kierownika działu zaopatrzenia (powszechnie nielubianego za partyjną przeszłość w okresie PRL-u), któremu pozostały dwa lata do emerytury. Smoleński złośliwie się uśmiechnął i powiedział do wchodzącego Sęka: „Oto skutki słuchania duńskich doradców. Zamiast pionu zaopatrzenia ma pan centra zysku dwóch doświadczonych pracowników odeszło, a nowi nie umieją załatwiać spraw”.
Leave a reply