W pięćdziesiąt lat później dochodzi czwarty, niezbędny giełdzie element, mianowicie – izba rozrachunkowo-depozytowa. Tymczasem, pod koniec XIX w., ma miejsce także rozwój tradycyjnego obszaru dawnych giełd, mianowicie – hurtowy handel towarami. W tym czasie giełdowy rynek towarowy zdominowany jest przez transakcje terminowe, które w Polsce nazywano wówczas sprzedażą „na pniu”. Głównie chodziło tu
– 0 zboże z przyszłych zbiorów. Handel ten rozwinął się bardzo silnie po 1834 r., kiedy w Niemczech powstała unia celna. Berlin znalazł się wówczas niejako pośrodku między rejonami względnych nadwyżek zbożowych (Pomorze, Prusy Wschodnie, Małopolska) a rejonami niedoborów, głównie w rozwijających się zagłębiach Renu i Saary.
Spekulacyjny handel podstawowymi towarami żywnościowymi zawsze miał bardzo zły odbiór społeczny. Łączył się z tym często głód lub zubożenie
– 1 tak ubogich warstw społecznych. W drugiej połowie XIX w. nie był to oczywiście czynnik wpływający na pracę giełdy, niemniej do protestów ludu dołączył znacznie potężniejszy sojusznik. Byli nim odgrywający ogromną, choć nieformalną, rolę junkrzy pruscy. Spekulacje zbożowe były im nie na rękę. W ich interesie leżały bowiem stabilne i wysokie ceny produktów wytworzonych we własnych folwarkach. Pozwalało im to m.in. poświęcić się tak prestiżowej wówczas w społeczeństwie niemieckim służbie wojskowej.
Pod koniec XIX w. ataki na transakcje terminowe i osoby, które tym się zajmowały, zaostrzają się. Uczestniczą w nich zgodnie politycy, prasa i inne wpływowe osobistości. Wywołuje to niepokój u kupców, którzy zwracają się o ochronę do samego kanclerza Rzeszy, bezskutecznie jednak. W 1895 r. rząd wprowadza nowe prawo giełdowe. Akt ten ma dalekosiężne znaczenie. Jego antyspekulacyjne zapisy spowodowały liczne perturbacje w giełdowym obrocie towarowym, który przeniósł się do instytucji pozagiełdowych i tam praktycznie pozostał do tej pory obrót towarami hurtowymi prawie znikł.
Leave a reply