Wybitni twórcy to w większości indywidualiści, polegający głównie na własnych zdolnościach i własnym intelekcie. Otaczający ich świat i inni ludzie często stanowią dla nich źródło inspiracji, ale sam proces twórczy to dla nich przede wszystkim zmaganie się z własnym umysłem.
Twórcę rzadko motywuje dążenie do zewnętrznych nagród często zresztą pojawiają się one dopiero po wielu latach. Motywacje twórcze tkwią w nim samym, są rodzajem wewnętrznej konieczności, która nie pozwala mu zaznać spokoju, dopóki nie dokończy swojego zadania. Można powiedzieć, że najważniejszą potrzebą twórcy jest samorealizacja.
Osoby twórcze z reguły charakteryzują się ponadprzeciętną inteligencją, która pozwala im na kojarzenie spraw od siebie bardzo odległych, na łączenie w jedno tego, co dla innych jest całkowicie sprzeczne, na nowatorskie wiązanie istniejących już elementów w nowe konstrukcje i formy. Inteligencja bowiem to coś innego niż wiedza. Można mieć wiedzę, ale nie umieć jej w twórczy sposób wykorzystać.
Współczesnemu wynalazcy specjalistyczna wiedza jest niezbędna, ale nie ona czyni go twórczym. Tym, między innymi, różni się twórca od współczesnego profesjonalisty, że nie nakłada na siebie „kaftanu bezpieczeństwa” w postaci przywiązania do sprawdzonych metod, procedur i technik działania, jeśli nawet są one „naukowo” ugruntowane.
Jednostki prawdziwie twórcze to wciąż jeszcze rzadkie okazy nawet w instytutach badawczych i uczelniach. Każda organizacja zbiurokratyzowana lub autokratycznie zarządzana skutecznie tępi innowatorów. Zresztą twórcy także nie czują się w nich dobrze. Są zbyt nonkonformistyczni i konfliktowi, by można ich było wtłoczyć w ramy schematycznych procedur i organizacyjnych grup „wzajemnej adoracji”. Są jednak dla organizacji niezwykle cenni. To właśnie dzięki nim firmy i instytucje stają się prawdziwie innowacyjne i konkurencyjne na współczesnym rynku.
Leave a reply