(Na podstawie materiałów opublikowanych w „Le Monde” z 29.06.1990). Międzynarodowy koncern „Schlumberger” zajmuje się poszukiwaniem ropy naftowej i gazu, eksploatacją szybów, pracami naukowo-badawczymi nad nowymi metodami poszukiwania złóż i technologiami wydobycia, a także produkcją komputerów, podzespołów dla elektroniki i opracowywaniem programów informatycznych (głównie dla potrzeb swojej podstawowej działalności). Zatrudnia 46 tysięcy osób, działając na wszystkich kontynentach.
Grupą pracowników, do których firma przywiązuje największe znaczenie i których uważa za głównych „wytwórców” zysków, są inżynierowie terenowi, samodzielnie nadzorujący prace na polach naftowych i zawierający większość kontaktów.
Selekcją kandydatów na te stanowiska, szkoleniem, planowaniem ich karier i awansów zajmuje się służba personalna koncernu, składająca się z około pięciuset pracowników działających w różnych rejonach świata. Są oni odpowiedzialni za penetrowanie najlepszych uczelni kształcących inżynierów naftowców i wyszukiwanie najzdolniejszych. Jest to selekcja wstępna.
Każdy nowo przyjęty kandydat otrzymuje 2 tys. dolarów miesięcznego wynagrodzenia, czyli znacznie poniżej przeciętnej w branży. Na początek zostaje studentem jednej z wielu szkól prowadzonych przez koncern. Na przykład w centrum doskonalenia w Parmie każdy kurs rozpoczyna około dwudziestu kandydatów. Przechodzą tu czternastotygodniowy trening, zaczynając od zdobycia licencji na prowadzenie samochodów-laboratoriów. Ponieważ kosztowne są zarówno pojazdy, jak i inżynierowie (wykształcenie każdego kosztuje około 100 tys. dolarów), bez uzyskania takiej licencji nie można podjąć dalszej nauki. Jest to drugi etap selekcji kandydatów, po którym kilku z reguły odpada.
Leave a reply