Kiedy po przemianach politycznych pojawił się problem prywatyzacji polskich przedsiębiorstw państwowych, okazało się, że jest on jednym z nielicznych u nas specjalistów, którzy wiedzą, jak „robiono to” w innych krajach (np. Wielkiej Brytanii i Francji). Dzięki temu szybko znalazł się w gronie specjalistów urzędu Pełnomocnika Rządu ds. Prywatyzacji. Choć urząd ten był quasi ministerstwem (później został zresztą w ministerstwo przekształcony), to jednak zatrudnieni w nim specjaliści (prawnicy, finansiści, bankowcy, ekonomiści) czuli się głównie profesjonalistami, nie zaś urzędnikami czy politykami. Zespół przybrał charakter sztabowej komórki rządu mającej za zadanie przygotowanie racjonalnej, opartej na sprawdzonych gdzie indziej wzorcach, procedury prywatyzowania polskich przedsiębiorstw. Polityczna strona procesu prywatyzacji, podobnie jak społeczny odbiór tego co robią, były dla nich sprawami drugorzędnymi.
Syntetyczną charakterystykę osobowości profesjonalnej zawiera artykuł zamieszczony w amerykańskim czasopiśmie „Personnel Journal” [marzec 1975, s. 146-148], Według jego autorów profesjonalista to człowiek, który należy przede wszystkim do siebie. Nie ma emocjonalnego stosunku do organizacji, w której pracuje. Identyfikuje się bardziej ze swoim zawodem (rolą społeczną) niż z instytucją, w której jest zatrudniony i której sprzedaje swój czas, wiedzę, kwalifikacje i umiejętności. Dąży do wykorzystania własnej indywidualności i twórczych możliwości, wykonując zadania powierzone przez kierownictwo organizacji.
Prawdziwego profesjonalisty nie interesuje wpływ na politykę organizacji. Najbardziej odpowiada mu rola niezaangażowanego w organizacyjne gry eksperta. Najlepiej czuje się w problemowych grupach roboczych, gdzie współpracuje z podobnymi doń fachowcami z innych dziedzin. Nie lubi jednak różnych „piętrowych” problemów, do których nie można znaleźć odpowiedniego klucza metodologicznego.
Leave a reply