Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna „Przyszłość” w R. gospodaruje na 80-ciu hektarach ziemi i dodatkowo prowadzi tucz kurczaków. Jej zarząd tworzą: prezes, wiceprezes oraz księgowy Jerzy Z. – nasz bohater. Spółdzielnia zatrudnia kilku pracowników „umysłowych” i około czterdziestu „fizycznych”. Księgowy podporządkowany jest prezesowi, jemu zaś podlegają bezpośrednio dwie pracownice.
Jerzy Z. jest wzorem urzędnika. Do pracy przychodzi o godzinie 7.00, punktualnie i zgodnie z regulaminem. Jego biurko jest wzorowe – wszystko znajduje się zawsze na swoim miejscu. Jest bardzo uporządkowany i tego samego wymaga od swoich pracownic. Ponieważ pracują w jednym pokoju, ma je „na oku”. Biuro jest jego światem, niechętnie je opuszcza.
Wiedzę o spółdzielni czerpie głównie z dokumentów i sprawozdań. Za jego sprawą dokumentów tych jest coraz więcej osobiście opracowuje coraz to nowe formularze i żąda od innych ich szczegółowego wypełniania. Najbardziej drażni to brygadzistów, którzy zajęci cały dzień nadzorowaniem prac polowych muszą dodatkowo pisać sprawozdania, obliczać „nadgodziny”, „tonokilomet- ry” itp. Aby otrzymać z magazynu najmniejszą śrubkę, muszą wypełnić dokument. Argumenty, że coś jest sprawą pilną, że przestój maszyny opóźnia pracę, nie trafiają księgowemu do przekonania. Najważniejszy jest papierkowy porządek.
Jerzy Z. jest w spółdzielni najlepszym znawcą obowiązujących przepisów i niezłomnym ich strażnikiem. Prezes, który na prawie zna się słabo, jest niemal jego niewolnikiem (w organizacji nie ma radcy prawnego). Księgowy opiniuje bowiem i akceptuje każdą finansową decyzję szefa. Najmniejsze nawet formalne uchybienie prezesa jest natychmiast wychwytywane, a każda „podejrzana” decyzja zablokowana. Często spółdzielnia ponosi z tego powodu duże straty.
Leave a reply