Duch ostrożności ograniczeń antyspekulacyjnych panuje jednak dalej na giełdach niemieckich, z Berlinem włącznie. Mianowicie, bezpośrednimi klientami maklerów, według obowiązującego prawa, są banki. Do maklera nie mogą zgłaszać się osoby prywatne, firmy produkcyjne itp. inwestorzy. Jego klientem jest bank. Preferencje dla banków są zresztą jeszcze dalsze. Niektóre z nich mają np. prawo wysyłać swoich reprezentantów bezpośrednio na parkiet giełdy i tam dokonywać transakcji. Żadne inne firmy nie mają takich uprawnień.
Tak istotne ograniczenia grona inwestorów wywodzą się z niemieckiej wizji działań antyspekulacyjnych. Otóż banki są firmami specjalnego rodzaju, które można nazwać instytucjami zaufania publicznego. Obowiązujące powszechnie w świecie prawo bankowe upoważnia państwo (i centralny bank emisyjny) do stałej kontroli ich funkcjonowania, ponadto powszechnie obowiązują silne ograniczenia zakresu lokat banków w przedsięwzięcia o ryzykownym charakterze. Chyba jednak największe znaczenie ma konieczność utrzymywania renomy banku, jako trwałej i rzetelnie wywiązującej się z zobowiązań firmy. Znaczącym czynnikiem jest renoma banku. Dewiza: „bank to pewność i zaufanie” nie jest przypadkowa. Tylko bowiem banki cieszące się jakąś opinią mają szansę przyciągnięcia depozytów, a dzięki temu prowadzenia działalności kredytowej, stanowiącej podstawowe źródło bankowych dochodów. Bank o opinii spekulanta nie ma wielu środków, którymi może z korzyścią dla siebie obracać. Twórcy niemieckiego prawa giełdowego uznali więc, że zdominowanie obrotów przez takich właśnie inwestorów spowoduje stabilizację rynku papierów wartościowych bez istotnych ograniczeń jego aktywności. Doświadczenia zaś lat trzydziestych, m.in. wspólny system rezerw i kontroli, pozwoliły wyeliminować poprzednie zagrożenia kryzysowe.
Leave a reply